Zaznacz stronę

Wcale nie jest mi przykro, że znów zamuliłam!

kwi 26, 2022 | Listy z końca świata | 0 komentarzy

Cześć,

dostałam ostatnio opierdziel od Kasi (czytelniczki tego newslettera i mojej dobrej przyjaciółki na Portugalskiej ziemi), że nie wysłałam dawno listu, a ona czeka!

No i z ręką na sercu przyznaję się! Przez ostatnie kilka tygodni moje tempo mocno zwolniło.

Byłam na wakacjach, a w pracy skupiłam się na moich klientach 1:1. Całkiem sporo osób z tego grona to osoby transpłciowe, którym wystawiam opinie potrzebne do rozpoczęcia procesu korekty płci.

A że dostęp do takich procedur ratujących życie w Polsce już teraz jest utrudniony (a może będzie jeszcze bardziej!) to ta praca stała się moim priorytetem.

Poza tym cały styczeń szukałam słowa-intencji, które mogłoby mnie prowadzić przez ten rok.

Wiem, dobre mam tempo 😀

Oczywiście, podeszłam do tego zadaniowo… spisałam sobie propozycje, mieliłam je godzinami w głowie..

Zupełnie bezsensu nic z tego nie wyszło, bo to nie jest praca dla głowy, tylko serca.

Aż przyszło. Dzisiaj gdy wracałam samochodem z sesji surfingu. A była to nieudana sesja z wielu powodów:

Warunki były średnie. A mówiąc średnie, mam na myśli, że olbrzymia fala złamała jedną z naszych desek na pół. Oczywiście nie zrezygnowaliśmy.. Przerażeni tym co mogłoby nam to zrobić z kręgosłupami, postanowiliśmy po prostu poszukać spokojniejszego miejsca.

Wpakowaliśmy więc deski na dach i ciagle ubrani w mokrych piankach z ręcznikami pod tyłkami wsiedliśmy w auto by sprawdzić czy bezpieczniej będzie na inaczej geograficznie ułożonej plaży całkiem niedaleko. (nagle okazuje się, że widza z geografii jest całkiem spoko, jak chce się surfować!)

Ale gdy tam dotarliśmy okazało, się że woda jest tam na tak wysokim poziomie, że fale raczej przypominają te robione w wannie jak się ma 6 lat. Dużo zamieszania, ale właściwie nic z tego nie wynika 🙂

Pokonani, postanowiliśmy więc wrócić do domu i zjeść kapuśniak, który ugotowałam dzień wcześniej.

I właśnie wtedy na siedząc tylnym siedzeniu rozczarowana, jadać do do domu to słowo do mnie po prostu przyszło.

WOLNIEJ.

Czasem trzeba po prostu poczekać na dobre warunki.

Dotarło do mnie jak dobrze mi to robi w życiu gdy nie ulegam presji na to, że gdzieś powinnam być, a nie jestem. Albo, że już dla mnie jest na coś za późno.

I jak wiele miejsca się we mnie robi, gdy zamiast tego zwalniam i pytam siebie jak mi jest z tym pośpiechem? Oraz czy rzeczywiście tego chcę, czy może boję się, że stracę okazję na to by to mieć?

(Jeśli też chcesz siebie o to spytać to polecam zastanawiać się tak długo i wolno ile potrzeba.)

Widzę jak dobrze też innym robi powolność, którą wnoszę ze sobą do gabinetu. Bo gdy pomagam osobom, które wspieram indywidualnie zwolnić to na powierzchnię wypełzają emocje, uczucia i strachy. A im można się wtedy na spokojnie przyjrzeć i zaopiekować.

Dopiero do mnie dotarło, że zalety w bycia ślimakiem widzę wszędzie wokół mnie.

Cały ten rok doprowadził mnie do tej powolności, bo pozwolił mi zrozumieć, że ważne sprawy w naszym życiu wymagają dwóch rzeczy:

Czasu.

I chęci do spędzania go w dyskomforcie.

A robienie rzeczy wolniej spełnia dla mnie oba warunki, dlatego wierzę, że w 2022 będzie się działo wiele ważnych rzeczy. Ale będą się działy powoli, w swoim czasie i w zgodzie z moim rytmem.

I napełnia mnie to ogromem nadzieji.

A ty na co zrobisz w swoim życiu miejsce w tym roku?

Napisz, chętnie przeczytam i odpowiem 🙂

P.S Moje robienie wolniej, oznacza też robienie mniej, dlatego Listów możecie spodziewać się rzadko – co najwyżej raz w miesiącu. Obiecuję jednak, że będą sporo dłuższe!

P.S 2 Nie ma już wolnych miejsc na spotkania indywidualne ze mną w gabinecie i nie wiem kiedy się to zmieni. To jedna z tych wiadomości, która jest dla mnie radosna i niekomfortowa zarazem.

Cudowny TedTalk z moją idolką Mavis Tsai o tym jak prowadzić wyjątkowe rozmowy, które zbliżają do siebie obcych ludzi do poziomu prawdziwej bliskości. Wystarczy 6 pytań, ciepło, otwartość i ogrom odwagi.

.